-Czy oni...malują jajka wielkanocne?!
-Na to wygląda.
Jagoda i Jack stali oniemiali nie mogąc uwierzyć w to, co widzą. Na trawie siedziała Weronika i w towarzystwie Zająca malowała pisanki. Dało się zauważyć, że dobrze się czują w swoim towarzystwie. Co chwila łapali się za ręce, patrzyli sobie w oczy i śmiali rozmawiając ze sobą
-Wiem, że to niegrzeczne, ale korci mnie żeby podsłuchać, o czym oni sobie gawędzą.
-Nie jesteś sama.
-To, co, podkradamy się?
-Jeszcze pytasz? Tylko cicho.
Powoli zmierzali w stronę rozchichotanej parki z
każdym krokiem wyraźniej słysząc ich rozmowę. W końcu przycupnęli za
jednym z głazów nasłuchując.
-Och Easter, te pisanki są takie piękne.
-Nie tak bardzo jak ty.-odpowiedział jej Zając.
Po tym nastąpił cichy chichot. Jack i Jagoda popatrzyli po sobie zniesmaczeni.
-A wiesz Weroniko, że masz bardzo ładne oczy?
-No na pewno skoro mówisz mi to już trzeci raz.
Kolejny śmiech. Jack i Jagoda postanowili, że dadzą im chwile prywatności. Już i tak usłyszeli więcej niż powinni.
-T-to nie możliwe.
-North masz minę jak byś zobaczył ducha.
-Ale ty przecież nie żyjesz. Atak.. Mrok... My Widzieliśmy...
-Widzę, że będę musiała się gęsto tłumaczyć. No cóż, od czego by tu zacząć.?
-Co się stało w dzień marzeń.?-spytał twardo North.
-Ech.. Jak wiecie, tamtego dnia miałam pomóc
Catherine i Marcowi. Jednakże pojawił się Pitch i nie wiadomo, kiedy
użył spesinterium. Oni niestety tego nie przeżyli. Mi ledwo udało się
zbiec, a ponieważ wszyscy myśleli, że nie żyję uciekłam i ukryłam się
daleko stąd. Słyszałam przepowiednie, a więc spokojnie czekałam aż
pojawią się nowi Strażnicy Marzeń. A teraz tu jestem, aby wam pomóc.
-skończyła radośnie.
-W takim razie nie pozostaje nam nic innego jak
cieszyć się twym widokiem i powitać w naszym gronie Star Shine.-krzyknął
radośnie North z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Ja też się cieszę.
****************************************************************************
-Co ty tu robisz.?!
-Poszukuje, przeglądam, znajduje. -wysyczał Mrok
-Oddaj wszystko, co wziąłeś.!-Zębuszka wpadła w
furie. Podobna sytuacja miała miejsce 10 lat temu, a jej konsekwencje
były zbyt duże, by mogła się ona powtórzyć.
- To mi to zabierz. - powiedział i nagle wokół
pojawiły się setki mrocznych koni. Zaczęła się walka. Marcin
wykorzystywał całą swoją moc, jednak niewiele to pomagało. Likwidował
pięciu a pojawiało się kolejne dziesięć. Po chwili był już kompletnie
wykończony. Nagle zmaterializował się przez nim mrok.
- Słodkich snów. - powiedział i nagle zapadła ciemność.
****************************************************************************
Cięła ich swymi skrzydłami, lecz to nie pomagało.
Gdzieś w ferworze walki zgubiła Marcina i teraz zaczęła się o niego
martwić. Nagle wszyscy zniknęli. Marcin także.
****************************************************************************
- Wiesz dużo się u nas zmieniło przez te 900 lat. Przybyło nam Strażników.
- Och! Już nie mogę się doczekać, kiedy ich poznam.
- Już ich wzywam. Ci nowi zaraz kończą trening to ich zobaczysz.
- To cudowne. - zaszczebiotała Star
- Ta dźwignia służy do wysłania sygnału...
- Mogę ja ?! Proszę...- spytała podekscytowana
North uśmiechnął się dobrodusznie i tylko pokiwał głową.
****************************************************************************
- Czyli nasze podejrzenia okazały się słuszne.
- Ja wolałabym jednak żeby było inaczej. Jak sobie ich wyobrażę całujących... - wzdrygnęła się.
- Ty się ciesz, że nie mieliśmy tego wiedzieć.
- Weź mi nic nie mów!
- Zobacz! Sygnał! Szybko na biegun!
- Ok, ok już.
****************************************************************************
Leciała najszybciej jak mogła. Po drodze zobaczyła
sygnał, co jeszcze bardziej ją zmartwiło. W końcu dotarła do bazy.
Zastała tam tylko Northa i jakąś nieznaną jej kobietę.
- Mrok...porwał Marcina. - zdołała tylko wydusić, po czym zemdlała