Translate

środa, 30 października 2013

Pytanko

Ostatnio na blogu była ankieta (zagłosowała 1 osoba!!!) o tym czy chcielibyście aby pojawiły się jeszcze jakieś pary w tym opowiadaniu. Prosiłabym o sugestie pod tym postem (wezmę pod uwagę KAŻDĄ sugestię nawet jeśli to będzie Toothiana i jej szczoteczka do zębów). Czekam do 8 listopada.

poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 13 Urodziny część 2

Trzynasty rozdział! Ajajaj... Będzie pechowo. A teraz przeprosiny :) . Ja was przepraszam za lenia który przyszedł nieproszony, a nasza kochana Naruko przeprasza za zepsuty internet. Prosiłabym was także o głosowanie w ankiecie. Jeśli macie jakieś konkrety zostawcie w kom. pod tą notką. A teraz ZAPRASZAM DO CZYTANIA!!!! (i komentowania ;) )

 Był wycieńczony. Od kiedy się przebudził próbował uciec z tej klatki jednak na próżno. Używanie mocy też nie wchodziło w grę. A do tego dziwna rozmowa Mroka z tą kobietą. Wszystko było takie skomplikowane.
-Widzę, że nasz kochany Strażnik się przebudził. Mam nadzieję, że wygodnie się spało.
-Pitch! Ty gadzie! Wypuść mnie stąd!- krzyczał wściekły. Mrok zaśmiał się tylko szyderczo i odpowiedział.
-Ależ nieładnie by było gdybyś sobie poszedł. W końcu czekamy jeszcze na twoją przyjaciółeczkę.
-Zostaw je w spokoju.
-Och, ale czy mówiłem o dwóch? No cóż zachowujesz się zupełnie jak twój przodek. Chociaż masz mniej rozumu w głowie.
-O, czym ty do cholery mówisz??!!
-Ojej... Czyli inni nic ci nie powiedzieli? No cóż mówi się trudno. - rzekł i rozpłynął się w ciemnościach.
____________________________________
-To takie skomplikowane.
-Wiem, że jesteście państwo zdumieni, ale to prawda a ja jestem tego dowodem.
Rodzice Marcina siedzieli skołowani. Historia o tym, co się wydarzyło była naprawdę niewiarygodna.
-J-ja muszę wam coś wyznać.-odezwała się mama Marcina.
-Moja rodzina to nie są zwykli ludzie. Jesteśmy potomkami Marca Dream'a.
________________________________________
-Zostaw go w spokoju!!!- krzyknęła zrywając się z łóżka.
-Spokojnie Toothiano. Jesteś bezpieczna.
-North! Mrok porwał Marcina!
-Wiemy. Spokojnie.
-Ale to przeze mnie.-Zębuszka była zrozpaczona.
-To nie była niczyja wina. Teraz odpoczywaj. Jesteś wyczerpana.-powiedział North i wyszedł.
____________________________________
-O, czym ty mówisz?!
-Ja naprawdę już nie wiem, co mam o tym myśleć.
-Jagodo spokojnie. Teraz ja chciałabym wam opowiedzieć pewną historie.
-Ja już nie mam siły. Musze iść do pracy.
-Dobrze Arturze. Wyjaśnię ci wszystko wieczorem.
Ojciec Marcina wstał i podążył  w stronę drzwi.
-Tak, więc wszystko zaczęło się 1000 lat temu, kiedy powstali pierwsi Strażnicy. Moja opowieść nie będzie jednak długa. Nasz ród wie niewiele o tym, co wtedy się działo. Pojawienie się Mroka, Northa oraz Piaskowego Ludka było kulminacyjnym momentem w historii całego świata. To, co przekazali ci inni Strażnicy jest tylko częścią prawdy jednak nie miej do nich pretensji. Oni także więcej nie wiedzą. Ja także nie wiem zbyt wiele, lecz jednego jestem w stu procentach pewna. To nie Mrok zabił Strażników.
-J-jak to??!-Jagoda próbowała przyswoić sobie tą informację. Kolejne tajemnice, a ta największa. To naprawdę było dla niej za dużo.
Mama Marcina podeszła do jakieś szafki i podała jej bogato zdobioną szkatułkę do ręki. Dziewczyna popatrzyła na nią zdziwiona.
-Co to takiego?
-Jak wiesz Marc i Catherine zostali zabici prze spesinterium jednak działanie tego eliksiru nie odbiło się tylko na nich. Star Shine utraciła znaczną część mocy a serce Mroka stało się czarne i nieczułe. Spesinterium ma także jeszcze jeden defekt. Ci, którzy przez niego zginą pozostawiają po sobie wspomnienia całego życia. To, co znajduje się w tej szkatułce to właśnie wspomnienia. Całe życie Marca i Catherine zamknięte w tej szkatułce. No dalej, otwórz ją.
Jagoda powoli zajrzała do środka a tam leżały 2 małe woreczki z podpisami. Na jednym napisano  Marc a na drugim Catherine.
-Podziel się nimi z innymi. Niech wszyscy się dowiedzą, co się wtedy stało, ale pamiętaj: możesz ich użyć tylko raz.
-Dobrze. I... proszę przekazać moim rodzicom, że niedługo ich odwiedzę.
-Do zobaczenia.
_____________________________________________________________
 Miał już serdecznie dość. Na dodatek Pitch powiedział, że wyrusza po Jagodę. Bardzo się martwił.
W końcu w całej jaskini rozległo się przeraźliwe skrzypienie i trzaśnięcie. Spojrzał w stronę skąd dochodził ów hałas, a tam zamknięta w klatce leżała nieprzytomna Jagoda. Obok stali Pitch i jakaś kobieta.
-Star,  co teraz?
-Mamy tą dwójkę, więc nareszcie możemy odbić twoją córkę.

piątek, 11 października 2013

Rozdział 12 Urodziny cz.1

Średnio mnie zadowala ten rozdział ale cóż. Mam dla was 2 ogłoszenia. Pierwsze:Drugi blog jest już założony. Na razie pojawił się tylko prolog ale rozdział 1 jest już w połowie napisany. Adres http://sogno-quattro-grandi.blogspot.com/ . Po drugie rozdział 13 może zostać zamieszczony z paro dniowym opóźnieniem co jest spowodowane moimi zaległościami w szkole. To wszystko jeśli chodzi o ogłoszenia. Dedykacja dla Naruko za użyczenie nazwiska Jagodzie :) .
P.S. To już ponad 600 wyświetleń. Bardzo wszystkim dziękuję. :D

   Gdy doleciała do domu Marcina miała mieszane uczucia. W końcu musiała im o wszystkim opowiedzieć a żaden człowiek przy zdrowych zmysłach nie uwierzyłby w coś takiego. Wzięła głęboki wdech i zapukała. Otworzyła jej jego mama ubrana jak do pracy. Spojrzała na zegarek. No tak, przecież była już 7 rano. "Przez to całe strażnikowanie straciłam poczucie czasu."
-Jagoda! Jak dobrze że jesteś! Marcin gdzieś zniknął! Wiesz może gdzie jest?
-Właśnie o tym chciałam z państwem porozmawiać. Mogę wejść?
-Tak, tak oczywiście wchodź.
-Kochanie czy to nasz syn w końcu wrócił do domu?
-Nie, ale przyszła Jagoda. Ma nam wszystko wyjaśnić.
-To dobrze. No, więc gdzie ona jest.
-Przecież stoję przed panem.-powiedziała zdziwiona. On jednak nie patrzył na nią tylko rozglądał się wokoło.
- Artur, przecież ona stoi przed tobą!
-Tu nikogo nie ma!
Jagoda machnęła ręką przed jego oczami jednak nawet nie mrugnął.
-On naprawdę mnie nie widzi.
__________________________________________
-Cześć. Jak się czujesz?
-Już trochę lepiej jednak nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Po co Mrokowi Marcin?
-Jak znam gościa ma w tym jakiś mroczny interes. Ale nie martw się, odbijemy go.
-Dzięki Easter.
-Za, co?
-Za to, że jesteś.-powiedziała Weronika wtulając się w niego.
_____________________________________
-Możesz mi w końcu powiedzieć, z kim rozmawiasz?!
-Z Jagodą! Stoi przed tobą! Naprawdę nie wiem, czemu jej nie widzisz!
-Proszę pani, ja może przyjdę po szkole, bo zaraz się spóźnię na lekcje.
-Dobrze do zobaczenia. A my musimy porozmawiać.
-Też tak sądzę.
Jagoda wyszła z domu Marcina kompletnie zdezorientowana. Miała rozwiać wątpliwości jego rodziców a tymczasem pojawiły się kolejne pytania. Zatopiona w myślach nawet nie zauważyła pędzącego prosto na nią rowerzysty. Jednak nie poczuła bólu. Właściwie nie było nawet zderzenia. Po prostu on przez nią przeniknął.
-Teraz rozumiem.-powiedziała i pognała do domu Marcina.
-Halo jest tu ktoś?
-Jagoda, co się stało?!
-Teraz wszystko rozumiem. Który dziś mamy?
-29 luty, ale co się stało?!-powtórzyła coraz bardziej zdenerwowana mama Marcina.
-Kochanie chodź szybko zobaczyć. To straszne. -obie pobiegły szybko do salonu. Tata Marcina oglądał właśnie wiadomości.
"Zderzenie czołowe 2 samochodów spowodowało ogromne zniszczenia. Zginęła jedna osoba. Zwłoki zostały rozpoznane. Ofiarą była Jagoda Calińska. Osoby bliskie proszone są o zgłoszenie się na komisariat...
Dalej jednak już nikt nie słuchał. Mama Marcina była w szoku.
-Jakim cudem ty tu stoisz?
-Proszę powiedzieć swojemu mężowi żeby uwierzył w Strażników Marzeń.
Nagle na jej twarz wstąpił wyraz oszołomienia i... zrozumienia.
-Arturze, teraz poproszę cię o coś bardzo dziwnego, ale masz to zrobić choćby nie wiem, co , jasne?- jej głos brzmiał surowo  i zdecydowanie. Jej mąż popatrzył ma nią zdziwiony, ale pokiwał tylko głową.
-Musisz uwierzyć w Strażników Marzeń. Od tego zależy życie naszego syna.
-To jakiś żart?
-Zrób to!- krzyknęła zdenerwowana a on zaskoczony jej zachowaniem przeniósł wzrok na Jagodę.
-Witam pana.
-A-ale jak to. Przecież w telewizji mówili...
-A teraz pozwólcie państwo, że wszystko wam wytłumaczę.
-Słuchamy.
-Wszystko zaczęło się jakiś miesiąc po świętach...
 

wtorek, 1 października 2013

Rozdział 11 Dobre i złe wiadomości.

Rozdział ten wprowadza trochę zamętu do dotychczasowej fabuły ale i tak niedługo wszystko się wyjaśni ;) . Dedykacja dla wszystkich którzy komentują tego bloga.

 
 Pola Wielkanocne były najpiękniejszym miejscem, jakie kiedykolwiek widziała. A na dodatek był przy niej Zając. Dla niektórych to mogło wydawać się dziwne, ale się zakochała. Pierwszy raz w życiu naprawdę kogoś pokochała. A fakt, że on nie był człowiekiem wcale jej nie przeszkadzał. Jednak najbardziej martwiło ją jak to wszystko powiedzieć innym, ale postanowiła zostawić tę sprawę na później.

- To sygnał, musimy iść. Dokończymy malować, kiedy indziej.

- No dobra...- powiedziała ze zrezygnowaniem i ruszyła za Easterem tunelami.

____________________________________________________________


- No nareszcie jesteśmy w komplecie.

- Co się stało North? Gdzie są Marcin i Zębuszka?

- Spokojnie Jagodo. Mam dla was trzy wiadomości. Dwie złe i jedną dobrą. Którą najpierw?

- Zacznij od złych.

- Dobrze, a więc po pierwsze Mrok zaatakował Zębowy Pałac...- nie zdążył dokończyć gdyż przerwały mu okrzyki oburzenia.

- CISZA!! Dajcie mi skończyć. Zębuszka leży teraz nieprzytomna w pokoju gościnnym. Dobra wiadomość jest taka, że Star Shine jednak żyje! Hurra!!

Jednak tylko Piasek okazał entuzjazm. Na twarzach reszty malowało się wielkie zdumienie i ciekawość.

- Kto żyje?- spytał Zając.

- No tak. Zapomnieliśmy wam powiedzieć. Star jest młodszą siostrą Księżyca i panuje nad gwiazdami. Zaraz przyjdzie tylko musiała coś załatwić.

- Dobrze. Wszystko fajnie super a teraz może mi ktoś wyjaśnić, co się stało z Marcinem?- spytała zniecierpliwiona Jagoda. Wszyscy wlepili wzrok w zmartwioną twarz Northa.

- On został porwany przez Mroka.- po tym, co powiedział Jagoda wybiegła a za nią Jack. Weronika zaczęła szlochać a obejmujący ją Zając zaciskał pięść z bezsilności. Piasek stał tylko ze smutną miną. Ta wiadomość przybiła wszystkich.

____________________________________________________________


- Jagoda! Stój!- krzyczał, jednak ona go nie słyszała. Płakała. Jej najlepszy przyjaciel, bratnia dusza został porwany przez najgorszą istotę, jaką znała. I jeszcze ta Star. Miała wrażenie, że skądś znała to imię. Ale co się dziwić, w końcu to podobno była młodsza siostra księżyca.

- Jagoda zatrzymaj się w końcu!

- Zostaw mnie w spokoju! Mam tego dość! - wykrzyczała.

Jack w końcu nie wytrzymał i ją zamroził. Na szczęście nadal byli na biegunie i spadła w śnieg. Podleciał  do niej a lód od razu stopniał. Siadła skulona i zaczęła płakać. Jack ją przytulił.

- No już... Cii... Wszystko będzie dobrze.

- O-obiecujesz?- spytała łkając.

- Obiecuję.

____________________________________________________________

 Ciemność. Wszędzie. Nie mógł nawet otworzyć oczu. Pamiętał tylko walkę i pojawienie się Mroka. A później nic. Pustka.

____________________________________________________________
- Witaj Mrok. Słyszałam, że plan się powiódł.

- Oczywiście. Teraz tylko trzeba nakierować tu tą drugą.

- Tak. Wtedy będziemy mogli zaszantażować Strażników, aby oddali Ci twą córkę.

Pitch posmutniał. Minęło tyle lat...

- Nadal nie wiem jak to się stało, że Catherine...Kto mógł chcieć jej śmierci?

- Nie wiem. Na prawdę nie mam pojęcia. Ale teraz muszę już iść. Do zobaczenia.

On nic jej nie odpowiedział, tylko rozpłynął się w ciemności. Należało wykonać kolejną cześć planu.

____________________________________________________________


W końcu udało mu się otworzyć oczy. To, co usłyszał wprawiło go w osłupienie. Mrok miał córkę? I najwyraźniej to nie on zabił ich poprzedników. W końcu, kim była ta kobieta, z którą rozmawiał? Usiadł i rozejrzał się wokoło. Znajdował się w jakiejś jaskini i niestety został zamknięty w małej klatce. Próbował użyć swoich mocy, ale to nic nie dało. Miał tylko nadzieje, że Jagoda wyjaśni jakoś sensownie całą tą sytuacje jego rodzicom.

____________________________________________________________


-Jack! Jagoda! Nareszcie! Martwiliśmy się o was...

- Niepotrzebnie. Już mi lepiej. A gdzie Weronika?

- Wróciła do Domu. Zając ją zaprowadził.

Jagoda i Jack wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

- Aha. Jak się czuje Zębuszka?

- Odzyskała już przytomność, ale jest przybita całą tą sytuacją. Jak każdy zresztą.

- Co ja mam powiedzieć rodzicom Marcina?

- Może prawdę?- zaproponował Jack.

- Sądzisz, że mi uwierzą?

- Nie. Ale zawsze lepsze to niż nic.

- To lecę. Trzymajcie za mnie kciuki.

- Do zobaczenia!