Pola Wielkanocne były najpiękniejszym miejscem, jakie kiedykolwiek widziała. A na dodatek był przy niej Zając. Dla niektórych to mogło wydawać się dziwne, ale się zakochała. Pierwszy raz w życiu naprawdę kogoś pokochała. A fakt, że on nie był człowiekiem wcale jej nie przeszkadzał. Jednak najbardziej martwiło ją jak to wszystko powiedzieć innym, ale postanowiła zostawić tę sprawę na później.
- To sygnał, musimy iść. Dokończymy malować, kiedy indziej.
- No dobra...- powiedziała ze zrezygnowaniem i ruszyła za Easterem tunelami.
______________________________ ______________________________
- No nareszcie jesteśmy w komplecie.
- Co się stało North? Gdzie są Marcin i Zębuszka?
- Spokojnie Jagodo. Mam dla was trzy wiadomości. Dwie złe i jedną dobrą. Którą najpierw?
- Zacznij od złych.
- Dobrze, a więc po pierwsze Mrok zaatakował Zębowy Pałac...- nie zdążył dokończyć gdyż przerwały mu okrzyki oburzenia.
-
CISZA!! Dajcie mi skończyć. Zębuszka leży teraz nieprzytomna w pokoju
gościnnym. Dobra wiadomość jest taka, że Star Shine jednak żyje!
Hurra!!
Jednak tylko Piasek okazał entuzjazm. Na twarzach reszty malowało się wielkie zdumienie i ciekawość.
- Kto żyje?- spytał Zając.
-
No tak. Zapomnieliśmy wam powiedzieć. Star jest młodszą siostrą Księżyca
i panuje nad gwiazdami. Zaraz przyjdzie tylko musiała coś załatwić.
-
Dobrze. Wszystko fajnie super a teraz może mi ktoś wyjaśnić, co się
stało z Marcinem?- spytała zniecierpliwiona Jagoda. Wszyscy wlepili
wzrok w zmartwioną twarz Northa.
-
On został porwany przez Mroka.- po tym, co powiedział Jagoda wybiegła a
za nią Jack. Weronika zaczęła szlochać a obejmujący ją Zając zaciskał
pięść z bezsilności. Piasek stał tylko ze smutną miną. Ta wiadomość
przybiła wszystkich.
______________________________ ______________________________
-
Jagoda! Stój!- krzyczał, jednak ona go nie słyszała. Płakała. Jej
najlepszy przyjaciel, bratnia dusza został porwany przez najgorszą
istotę, jaką znała. I jeszcze ta Star. Miała wrażenie, że skądś znała to
imię. Ale co się dziwić, w końcu to podobno była młodsza siostra
księżyca.
- Jagoda zatrzymaj się w końcu!
- Zostaw mnie w spokoju! Mam tego dość! - wykrzyczała.
Jack
w końcu nie wytrzymał i ją zamroził. Na szczęście nadal byli na
biegunie i spadła w śnieg. Podleciał do niej a lód od razu stopniał.
Siadła skulona i zaczęła płakać. Jack ją przytulił.
- No już... Cii... Wszystko będzie dobrze.
- O-obiecujesz?- spytała łkając.
- Obiecuję.
______________________________ ______________________________
Ciemność. Wszędzie. Nie mógł nawet otworzyć oczu. Pamiętał tylko walkę i pojawienie się Mroka. A później nic. Pustka.
______________________________ ______________________________
- Witaj Mrok. Słyszałam, że plan się powiódł.
- Oczywiście. Teraz tylko trzeba nakierować tu tą drugą.
- Tak. Wtedy będziemy mogli zaszantażować Strażników, aby oddali Ci twą córkę.
Pitch posmutniał. Minęło tyle lat...
- Nadal nie wiem jak to się stało, że Catherine...Kto mógł chcieć jej śmierci?
- Nie wiem. Na prawdę nie mam pojęcia. Ale teraz muszę już iść. Do zobaczenia.
On nic jej nie odpowiedział, tylko rozpłynął się w ciemności. Należało wykonać kolejną cześć planu.
______________________________ ______________________________
W
końcu udało mu się otworzyć oczy. To, co usłyszał wprawiło go w
osłupienie. Mrok miał córkę? I najwyraźniej to nie on zabił ich
poprzedników. W końcu, kim była ta kobieta, z którą rozmawiał? Usiadł i
rozejrzał się wokoło. Znajdował się w jakiejś jaskini i niestety został
zamknięty w małej klatce. Próbował użyć swoich mocy, ale to nic nie
dało. Miał tylko nadzieje, że Jagoda wyjaśni jakoś
sensownie całą tą sytuacje jego rodzicom.
______________________________ ______________________________
-Jack! Jagoda! Nareszcie! Martwiliśmy się o was...
- Niepotrzebnie. Już mi lepiej. A gdzie Weronika?
- Wróciła do Domu. Zając ją zaprowadził.
Jagoda i Jack wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Aha. Jak się czuje Zębuszka?
- Odzyskała już przytomność, ale jest przybita całą tą sytuacją. Jak każdy zresztą.
- Co ja mam powiedzieć rodzicom Marcina?
- Może prawdę?- zaproponował Jack.
- Sądzisz, że mi uwierzą?
- Nie. Ale zawsze lepsze to niż nic.
- To lecę. Trzymajcie za mnie kciuki.
- Do zobaczenia!
Niech powie prawdę, błagam i niech to powie nauczycielom. Będzie wesoło, nie ma co. Super!
OdpowiedzUsuńNie no aż takiego zamętu nie zrobię :) . A i tak powiedzenie rodzicom będzie tylko połowicznie zaskakujące.
OdpowiedzUsuńRozdzial naprawde wspanialy, coraz lepiej piszesz. Jestem ciekawa co bedzie dalej wiec pisz szybko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze duzo weny
Piszę, piszę a czy lepiej to nie jestem pewna :P
OdpowiedzUsuń