P.S. To już ponad 600 wyświetleń. Bardzo wszystkim dziękuję. :D
Gdy doleciała do domu Marcina miała mieszane uczucia. W końcu musiała im o wszystkim opowiedzieć a żaden człowiek przy zdrowych zmysłach nie uwierzyłby w coś takiego. Wzięła głęboki wdech i zapukała. Otworzyła jej jego mama ubrana jak do pracy. Spojrzała na zegarek. No tak, przecież była już 7 rano. "Przez to całe strażnikowanie straciłam poczucie czasu."
-Jagoda! Jak dobrze że jesteś! Marcin gdzieś zniknął! Wiesz może gdzie jest?
-Właśnie o tym chciałam z państwem porozmawiać. Mogę wejść?
-Tak, tak oczywiście wchodź.
-Kochanie czy to nasz syn w końcu wrócił do domu?
-Nie, ale przyszła Jagoda. Ma nam wszystko wyjaśnić.
-To dobrze. No, więc gdzie ona jest.
-Przecież stoję przed panem.-powiedziała zdziwiona. On jednak nie patrzył na nią tylko rozglądał się wokoło.
- Artur, przecież ona stoi przed tobą!
-Tu nikogo nie ma!
Jagoda machnęła ręką przed jego oczami jednak nawet nie mrugnął.
-On naprawdę mnie nie widzi.
______________________________
-Cześć. Jak się czujesz?
-Już trochę lepiej jednak nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Po co Mrokowi Marcin?
-Jak znam gościa ma w tym jakiś mroczny interes. Ale nie martw się, odbijemy go.
-Dzięki Easter.
-Za, co?
-Za to, że jesteś.-powiedziała Weronika wtulając się w niego.
______________________________
-Możesz mi w końcu powiedzieć, z kim rozmawiasz?!
-Z Jagodą! Stoi przed tobą! Naprawdę nie wiem, czemu jej nie widzisz!
-Proszę pani, ja może przyjdę po szkole, bo zaraz się spóźnię na lekcje.
-Dobrze do zobaczenia. A my musimy porozmawiać.
-Też tak sądzę.
Jagoda wyszła z domu Marcina kompletnie zdezorientowana. Miała rozwiać wątpliwości jego rodziców a tymczasem pojawiły się kolejne pytania. Zatopiona w myślach nawet nie zauważyła pędzącego prosto na nią rowerzysty. Jednak nie poczuła bólu. Właściwie nie było nawet zderzenia. Po prostu on przez nią przeniknął.
-Teraz rozumiem.-powiedziała i pognała do domu Marcina.
-Halo jest tu ktoś?
-Jagoda, co się stało?!
-Teraz wszystko rozumiem. Który dziś mamy?
-29 luty, ale co się stało?!-powtórzyła coraz bardziej zdenerwowana mama Marcina.
-Kochanie chodź szybko zobaczyć. To straszne. -obie pobiegły szybko do salonu. Tata Marcina oglądał właśnie wiadomości.
"Zderzenie czołowe 2 samochodów spowodowało ogromne zniszczenia. Zginęła jedna osoba. Zwłoki zostały rozpoznane. Ofiarą była Jagoda Calińska. Osoby bliskie proszone są o zgłoszenie się na komisariat...
Dalej jednak już nikt nie słuchał. Mama Marcina była w szoku.
-Jakim cudem ty tu stoisz?
-Proszę powiedzieć swojemu mężowi żeby uwierzył w Strażników Marzeń.
Nagle na jej twarz wstąpił wyraz oszołomienia i... zrozumienia.
-Arturze, teraz poproszę cię o coś bardzo dziwnego, ale masz to zrobić choćby nie wiem, co , jasne?- jej głos brzmiał surowo i zdecydowanie. Jej mąż popatrzył ma nią zdziwiony, ale pokiwał tylko głową.
-Musisz uwierzyć w Strażników Marzeń. Od tego zależy życie naszego syna.
-To jakiś żart?
-Zrób to!- krzyknęła zdenerwowana a on zaskoczony jej zachowaniem przeniósł wzrok na Jagodę.
-Witam pana.
-A-ale jak to. Przecież w telewizji mówili...
-A teraz pozwólcie państwo, że wszystko wam wytłumaczę.
-Słuchamy.
-Wszystko zaczęło się jakiś miesiąc po świętach...
Arigatou za dedyk :* Nie moge się doczekać nast. rozdziału... Jestem ciekawa reakcji rodziców Marcina :D Mam szczęście, że jestem tw betą bo wszystko czytam jako pierwsza xd ~Naruko
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa co bedzie w nastepnym rozdziale. Pisz szybko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze duzo weny
Teoretycznie wene mam ale niestety dopadło mnie potężne lenistwo i nic mi się nie chcę :P .
UsuńTakie komentarze jak twój sprawiają że mam po co pisać. :) Bardzo dziękuje za motywację i prosiłabym o oddanie głosu w ankiecie.