Przepraszam, że robię coraz krótsze rozdziały ale to chyba dlatego, że po prostu nie chcę tak szybko kończyć tej opowieści. Rozchorowałam się straszliwie, więc z racji dużej ilości czasu postanowiłam już dzisiaj zamieścić ten rozdział. Jak już wspominałam ta niespodzianka będzie tworem moim i Naruko i mamy nadzieję,że wam się spodoba. Chciałam jeszcze zaprosić was tutaj. A teraz ZAPRASZAM DO CZYTANIA!!!
-CO?!
Na polanie dało się słyszeć 5 głosów. Catherine w mgnieniu
oka znalazła się przy krzaku w którego
gęstwinie ukrył się jej brat. Rozpoczęła się dzika awantura pomiędzy tą
trójką, jednak nie to interesowało Jagodę. Skoro Pitch kochał Catherine to
przecież nie mógł by przyłożyć ręki do jej śmierci. Doskonale widziała to w
jego oczach. I chyba tylko ona usłyszała 5 głos. Zresztą nic dziwnego.
Catherine, i przeszły Pitch prowadzili zażartą kłótnie z Marciem, Marcin starał
się zebrać swoją szczękę z trawy, a teraźniejszy Mrok przypatrywał im się ze
szczerym smutkiem. Jagoda pokręciła głową na ten widok i podążyła do źródła 5
głosu. To co tam zastała wprawiło ją w autentyczne osłupienie.
..............................
-Jagoda, Marcin! Odezwijcie się wreszcie!
Powrót do tego miejsca był dla niego naprawdę trudny. Na
szczęście tym razem nie było tu klatek wypełnionych mleczuszkami, ale za to
było coś innego, coś znacznie gorszego.
-Witaj Jack. Czegoś zapomniałeś?
Nie mógł w to uwierzyć. Na jednej ze skał stała Star Shine z
groźnym wyrazem twarzy.
-Co ty tu robisz?! I gdzie jest
Jagoda?!
-Mogłabym zadać ci to samo
pytanie tylko spytałabym jeszcze o Pitcha i Marcina.
Powiedziała i już po chwili była
przy nim, jednak trudno było cokolwiek w niej rozpoznać. Zwykle błyszczące oczy
zasnute były mrokiem, jej biała skóra zszarzała, a na twarzy nie widać już było
tego samego uśmiechu. Chyba pierwszy raz w życiu Jack naprawdę się bał.
-Życzę słodkich snów.
Po tych słowach nie było już nic
więcej oprócz ciemności.
.............................
To była Star Shine, ale jakby
młodsza. Czemu ona podsłuchiwała Pitcha i Catherine? Jagoda skupiła swoją moc
na Star i już po chwili mogła czytać jej myśli
"To niemożliwe. Ja wiedziałam, że oni się
spotykają ale nie sądziłam, nie myślałam nawet o nich jako o parze. A teraz,
będą mieli dziecko. Ale chwileczkę, może to właśnie jest to! Tak wykorzystam to
przeciw mojemu bratu. Trzeba tylko poczekać aż to dziecko się urodzi i
przygotować spesinterium. Wtedy nic mnie
już nie powstrzyma"
Jagoda przerażona tym wszystkim
co odkryła natychmiast pobiegła do Marcina. Na polanie nadal trwała kłótnia
którą Catherine starała się uspokoić.
-Gdzie byłaś?- spytał nadal
zszokowany całą sytuacją Marcin.
-Nie uwierzysz co odkryłam. Gdy
wrócimy pokaże to wszystko tobie i Strażnikom. No i Pitchowi.
Po chwili polana znów się
rozmyła. Teraz znajdowali się w jakimś domu. Przed nimi przeszły Pitch i Marc
chodzili w kółko. Wyraźnie było widać że są zdenerwowani.
-Pitch, gdzie jesteśmy?- spytała
Jagoda.
-W moim domu. Moim i Catherine.
.....................................
Ohh. Odiazdowy rozdział. Szczególnie podoba mi się jak Jagoda podsłuchuje. ŻYCZĘ WENY ASHA
OdpowiedzUsuńNowa Notka NA vice-and-jack.blogspot.com
Dzięki wielkie. Tobie też życzę weny i mam nadzieję że będziesz miała dla mnie niedługo jakieś zadanie jako dla stażystki bo teraz siedzę w domu chora i nie mam co robić. :D
UsuńSuper rozdzial szkoda tylko, ze taki krotki. Nie moge sie doczekac nastepnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wiem że krótki ale za to 17 jest już prawie napisany :D
OdpowiedzUsuń