P.S. Jak mi ktoś powie że pisanie scen z pocałunkami jest łatwe UDUSZĘ!!! Napisanie tych trzech zdań zajęło mi ponad pół godziny!
-T-to niemożliwe ! Ty nie możesz być moją córką !
- Właśnie nie możesz… Ale chwileczkę, dlaczego nie ? – zapytał Marcin
- Czy możemy przedyskutować to, kiedy indziej ?! Wspomnienie się zmienia ! – krzyknęła Jagoda i rzeczywiście po chwili znów znajdowali się na tamtej polanie. Niedaleko ich stał Marc, Catherine i Star zawzięcie o czymś dyskutując. Nagle zza krzaków wyłonił się przeszły Mrok.
- Catherine ! – krzyknął jednak w tym samym momencie Star wydobyła fiolkę spesinterium z kieszeni i rzuciła nią o ziemię. Wielki wybuch oślepił wszystkich i już po chwili nie było nic. Znów znajdowali się w ciemnej i mrocznej jaskini Pitcha. Znów uwięzieni jednak nie sami.
______________________________ ______________________________
- Czy możemy przedyskutować to, kiedy indziej ?! Wspomnienie się zmienia ! – krzyknęła Jagoda i rzeczywiście po chwili znów znajdowali się na tamtej polanie. Niedaleko ich stał Marc, Catherine i Star zawzięcie o czymś dyskutując. Nagle zza krzaków wyłonił się przeszły Mrok.
- Catherine ! – krzyknął jednak w tym samym momencie Star wydobyła fiolkę spesinterium z kieszeni i rzuciła nią o ziemię. Wielki wybuch oślepił wszystkich i już po chwili nie było nic. Znów znajdowali się w ciemnej i mrocznej jaskini Pitcha. Znów uwięzieni jednak nie sami.
______________________________
Jack był wściekły. Siedział zamknięty w klatce a ta
cała Star szukała sobie teraz Pitcha. Najgorsze było, że nie miał
pojęcia, co się stało z Jagodą ! Taaak to zdecydowanie nie był jego
dzień, jednak już niedługo miało się to zmienić, bo oto pojawiła się
przy nim Jagoda.
- Jack ?! Co ty tu robisz ?! Jak … mphmm- niestety ten wywód został przerwany przez zimne usta delikatnie pieszczące jej malinowe wargi. To było coś niesamowitego. Jagoda objęła Jacka i oboje zatracili się w tym pełnym namiętności pocałunku.
- Tak się zatracili, że chyba o nas zapomnieli. – szepnął Marcin do Pitcha. Ten drugi otrząsnął się po chwili z szoku i wrzasnął donośnie.
- Jagoda hamuj się !!! To nie przystoi Blackom !
Oboje odskoczyli od siebie jak oparzeni.
- A teraz, jeśli wolno chciałbym ustalić moje domniemane ojcostwo !
-Eee… coś mnie ominęło ? – zapytał zdezorientowany Jack. Pitch ignorując chłopaka wypuścił całą trójkę z klatek i podał mu jego magiczną laskę.
- A teraz zapraszam na herbatkę – powiedział Mrok i gestem zaprosił ich do sąsiedniego pomieszczenia
- Wy tak na poważnie ?! – zapytał Jack jednak po raz kolejny jego pytanie zostało zignorowane. Jagoda westchnęła tylko i pociągnęła go za sobą. Usiedli przy małym stoliczku, na którym po chwili pojawiły się cztery kubki z parującymi napojami.
- A teraz pozbierajmy fakty. Masz znamię rodowe, co wiele znaczy…
- Ale jak to możliwe ? Moi rodzice tego nie posiadają, więc… zaraz zaraz… sugerujesz, że…
- Tak, a jedyny sposób żeby się o tym przekonać to odzyskać twoje wspomnienia, co nie sprawi nam większego problemu.
- Jeszcze jedno pytanie. Jakim cudem ja w ogóle dorastałam skoro urodziłam się nieśmiertelną ?
- Musisz wiedzieć, że rozwój ten przebiega trochę inaczej niż ludzki. Pierwsze 900 lat jest dla takiego dziecka jak normalne 9 miesięcy, potem wszystko przebiega tak samo, aż do 16 urodzin kiedy staje się nieśmiertelne.
- To by się zgadzało !
- O CZYM WY DO CHOLERY GADACIE ?! – wydarł się kompletnie wyprowadzony z równowagi Jack.
- To proste. Właśnie dowiedzieliśmy się, że to Star zabiła Strażników Marzeń, ja jestem potomkiem Marca, a Pitch ma córkę z Catherine, która została kiedyś porwana i jest nią Jagoda, gdyż posiada znamię rodowe tak jak Mrok i teraz musimy odzyskać wspomnienia Jagody, aby w końcu dowiedzieć się prawdy. Czego tu nie rozumieć ? – podsumował Marcin.
- Aha. No to, na co czekamy ?
Jagoda spojrzała na niego zszokowana
- Nie jesteś zły ?
- A na co ? Posłuchaj, ja straciłem rodzinę dawno temu i teraz nie pozwolę, aby to samo stało się osobie, którą kocham nad życie nawet, jeśli twoim ojcem ma być Pitch Black vel Mrok.
- Też cię kocham – powiedziała całując go czule
______________________________ ______________________________ ______________
Toothiana przechadzała się właśnie po swoim zamku rozmyślając. Zastanawiała się właśnie nad mrokiem. Czy naprawdę aż tak się zmienił przez te 900 lat ? Nadal pamiętała, kiedy jako mała Totie* pomagała przy porodzie jego córki. Byłą jedyną ze Strażników znająca prawdę o Pitchu. Nadal jednak nie potrafiła mu wybaczyć tego zła, które wyrządził.
Nieoczekiwanie przed nią pojawili się Pitch, Jagoda, Jack i Marcin. Była kompletnie zdezorientowana.
- O co tutaj chodzi ?! – krzyknęła
- Toothiano nie ma czasu ! Marcin ci wszystko wytłumaczy, my musimy odnaleźć wspomnienia Jagody ! – powiedział Jack i po chwili znalazła się sam na sam z Marcinem.
- Ponawiam pytanie.
- Tak, więc….
______________________________ ______________________________ _________________
- Nigdzie tego nie ma ! – jęknął Jack
- Nie poddawajcie się, jeszcze to znajdziemy !
- Gdybyśmy tylko mieli jakiś magnez no to…
- No jasne ! Jack jesteś genialny !
-Jasne, że jestem… ale zaraz, dlaczego?
Jagoda skupiła się mocno i już po chwili pojawiło się przed nią jakieś dziwne urządzenie. Jack podszedł, aby móc się dokładniej temu przyjrzeć
- Co to takiego ?
- Nazywam to „Przywoływacz” gdyż przywołuje rzeczy, o które go poproszę. Poproszę moje wspomnienia !
Nagle z jednej z półek nadleciało małe pudełeczko z jej podobizną
- Czas na prawdę ostateczną.
- Jack ?! Co ty tu robisz ?! Jak … mphmm- niestety ten wywód został przerwany przez zimne usta delikatnie pieszczące jej malinowe wargi. To było coś niesamowitego. Jagoda objęła Jacka i oboje zatracili się w tym pełnym namiętności pocałunku.
- Tak się zatracili, że chyba o nas zapomnieli. – szepnął Marcin do Pitcha. Ten drugi otrząsnął się po chwili z szoku i wrzasnął donośnie.
- Jagoda hamuj się !!! To nie przystoi Blackom !
Oboje odskoczyli od siebie jak oparzeni.
- A teraz, jeśli wolno chciałbym ustalić moje domniemane ojcostwo !
-Eee… coś mnie ominęło ? – zapytał zdezorientowany Jack. Pitch ignorując chłopaka wypuścił całą trójkę z klatek i podał mu jego magiczną laskę.
- A teraz zapraszam na herbatkę – powiedział Mrok i gestem zaprosił ich do sąsiedniego pomieszczenia
- Wy tak na poważnie ?! – zapytał Jack jednak po raz kolejny jego pytanie zostało zignorowane. Jagoda westchnęła tylko i pociągnęła go za sobą. Usiedli przy małym stoliczku, na którym po chwili pojawiły się cztery kubki z parującymi napojami.
- A teraz pozbierajmy fakty. Masz znamię rodowe, co wiele znaczy…
- Ale jak to możliwe ? Moi rodzice tego nie posiadają, więc… zaraz zaraz… sugerujesz, że…
- Tak, a jedyny sposób żeby się o tym przekonać to odzyskać twoje wspomnienia, co nie sprawi nam większego problemu.
- Jeszcze jedno pytanie. Jakim cudem ja w ogóle dorastałam skoro urodziłam się nieśmiertelną ?
- Musisz wiedzieć, że rozwój ten przebiega trochę inaczej niż ludzki. Pierwsze 900 lat jest dla takiego dziecka jak normalne 9 miesięcy, potem wszystko przebiega tak samo, aż do 16 urodzin kiedy staje się nieśmiertelne.
- To by się zgadzało !
- O CZYM WY DO CHOLERY GADACIE ?! – wydarł się kompletnie wyprowadzony z równowagi Jack.
- To proste. Właśnie dowiedzieliśmy się, że to Star zabiła Strażników Marzeń, ja jestem potomkiem Marca, a Pitch ma córkę z Catherine, która została kiedyś porwana i jest nią Jagoda, gdyż posiada znamię rodowe tak jak Mrok i teraz musimy odzyskać wspomnienia Jagody, aby w końcu dowiedzieć się prawdy. Czego tu nie rozumieć ? – podsumował Marcin.
- Aha. No to, na co czekamy ?
Jagoda spojrzała na niego zszokowana
- Nie jesteś zły ?
- A na co ? Posłuchaj, ja straciłem rodzinę dawno temu i teraz nie pozwolę, aby to samo stało się osobie, którą kocham nad życie nawet, jeśli twoim ojcem ma być Pitch Black vel Mrok.
- Też cię kocham – powiedziała całując go czule
______________________________
Toothiana przechadzała się właśnie po swoim zamku rozmyślając. Zastanawiała się właśnie nad mrokiem. Czy naprawdę aż tak się zmienił przez te 900 lat ? Nadal pamiętała, kiedy jako mała Totie* pomagała przy porodzie jego córki. Byłą jedyną ze Strażników znająca prawdę o Pitchu. Nadal jednak nie potrafiła mu wybaczyć tego zła, które wyrządził.
Nieoczekiwanie przed nią pojawili się Pitch, Jagoda, Jack i Marcin. Była kompletnie zdezorientowana.
- O co tutaj chodzi ?! – krzyknęła
- Toothiano nie ma czasu ! Marcin ci wszystko wytłumaczy, my musimy odnaleźć wspomnienia Jagody ! – powiedział Jack i po chwili znalazła się sam na sam z Marcinem.
- Ponawiam pytanie.
- Tak, więc….
______________________________
- Nigdzie tego nie ma ! – jęknął Jack
- Nie poddawajcie się, jeszcze to znajdziemy !
- Gdybyśmy tylko mieli jakiś magnez no to…
- No jasne ! Jack jesteś genialny !
-Jasne, że jestem… ale zaraz, dlaczego?
Jagoda skupiła się mocno i już po chwili pojawiło się przed nią jakieś dziwne urządzenie. Jack podszedł, aby móc się dokładniej temu przyjrzeć
- Co to takiego ?
- Nazywam to „Przywoływacz” gdyż przywołuje rzeczy, o które go poproszę. Poproszę moje wspomnienia !
Nagle z jednej z półek nadleciało małe pudełeczko z jej podobizną
- Czas na prawdę ostateczną.
*Przyznać się kto myślał że to Totie?
Dzięki za dedyka. Super rozdział tylko tak dalej :D Życzę dużo weny :3
OdpowiedzUsuńWspanialy rozdzial, czekam zniecierpliwoscia na nexa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Buahahahaha!
OdpowiedzUsuńZnowu zjadłam za dużo czekolady i zaczyna mi odwalać. ;D
W życiu, nawet dałabym sobie pociąć ręce, że Totie to jakaś wymyślona przez ciebie postać! I wiesz co?
Teraz nie miałabym rąk! ;D
I czym napisałabym mój komentarz??
Na pewno nie nogami! ;3
Jak oceniam rozdział...
Hmmmm, myślę, że jest niezły.
Oczekiwałam raczej na więcej emocji, ale mimo to nadal jestem ciekawa dalszych losów Jagody i reszty bohaterów.
Mam tylko jedną uwagę..
Strasznie dużo zamieszania! ;)
Tak sobie czytam, czytam i czytam, aż ni stąd, ni zowąd Jagoda tonie w pocałunku z Jack`iem!! Trochę się później pogubiłam, ale na szczęście odnalazłam właściwą ścieżkę. ;D
Co jeszcze...
No tak! Zachowanie Pitcha...
Niby takie miłe, uczuciowe, a nawet dobre!
Przyznaję, że to jest jeden z blogów o strażnikach, który czytam, ale jesteś pierwszą piszącą, która tak odważyła się odmienić Księcia Koszmarów. Dlaczego trzeba być odważnym dokonując takich zmian?
Ponieważ jest to wyzwanie, nigdy nie wiadomo czy czytelnikom spodoba się taka decyzja autorki. Dlatego też podziwiam cię za odwagę.
Szczerze mówiąc w życiu nie powiedziałabym, że ktoś wpadnie na taki pomysł: "Odmienić Pitcha Black`a". Dałabym sobie nogi pociąć, że wszystko potoczy się inaczej...
I wiesz co?
Teraz nie miałabym nóg , ani rąk!
Hahaha na tym kończę mój dzisiejszy komentarz bo czeka na mnie pyszny pączek. ;D
Miłego dnia, życzę! ;)
Dziękuje za komentarze a co do szybkiej akcji, no cóż tak wyszło. :P
OdpowiedzUsuńsuper ! zapraszam też do mnie :D
OdpowiedzUsuń