Translate

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 8 Lekcje



Wita, witam i zapraszam na nowy rozdział. Mam do was tylko jedną sprawę. Zaczęłam pisać kolejną historie tym razem o Wielkiej Czwórce (zna ktoś?) i  zastanawiałam się czy założyć bloga o niej. Co o tym myślicie? :p A teraz nie przedłużając: ZAPRASZAM DO CZYTANIA!
-Czemu, czemu my się zgodziliśmy?!
-Jagoda, skup się.
-Ale ja już nie mogę.-powiedziała kompletnie wykończona dziewczyna. Miała serdecznie dość. Ustalili że przez pierwszy tydzień będą trenować oddzielnie po 3 godziny aby spróbować oswoić się z tą sytuacją. Plan Jagody przedstawiał się tak:
Poniedziałek: Wróżka Zębuszka(rozmawianie ze zwierzętami)
Wtorek: Piaskowy Ludek(telepatia)
Środa: Wolne(wolne)
Czwartek: Zając Wielkanocny(tworzenie)
Piątek: Jack Mróz(latanie)
Warto dodać że w szkole mieli mnóstwo sprawdzianów i prac domowych. A na dodatek Jagodę martwiło dziwne zachowanie Weroniki. Od tygodnia nie umówiła się z żadnym chłopakiem co w jej przypadku było bardzo niepokojącym faktem. Nagle zegar wybił godzinę 18.
-Dobra, na dziś koniec. Mam tylko do ciebie jeszcze jedną sprawę.
-Czego ?!-krzyknęła wykończona.
-Jakie są ulubione kwiaty Weroniki?
Tym pytaniem kompletnie zbił ją z tropu jednak odpowiedziała zgodnie z prawdą.
-Tulipany. Najlepiej różowe.
-Dzięki. No to do zobaczenia.
-Cześć.
*******************
-Mamo, tato wróciłam!
-Ooo...Jagoda. No nareszcie. Siadaj. Musimy porozmawiać.
Dziewczyna zajęła miejsce w fotelu trochę zaniepokojona. Ten ton nie wróżył niczego dobrego. Pierwszy odezwał się jej ojciec.
-A teraz może zechciałabyś nas poinformować gdzie byłaś przez ostatnie 3 godziny?
Jagoda zaklęła w myślach. Od początku ten pomysł z ukrywaniem się przed ich rodzicami nie przypadł jej do gustu. Przynajmniej wersja wymyślona przez Marcina. Zawsze wiedziała że nie posiada mózgu. No cóż trza będzie wszystko wyjaśnić.
-U Marcina z Weroniką. Odrabialiśmy lekcje.
-Tak? To możesz nam wytłumaczyć dlaczegóż to jego mama powiedziała że spotykacie się u Weroniki, a z kolei jej rodzice oznajmili, że przebywacie u nas w domu.
"Marcin. Jeśli mnie słyszysz to wiedz że twój żywot dobiega końca."
"Eee...ale wiesz że jesteśmy nieśmiertelni?"
"Cicho. Przerywasz moją wizje twojej śmierci."
"Ej. Co mamy robić ?! Przecież jak czegoś nie wymyślimy to zostaniemy uziemieni do końca świata!"
"Weronika uspokój się. Powiemy że spotykaliśmy się na mieście i tyle."
"Dobra spróbujmy."
-Po szkole spotykaliśmy się na mieście.
-I tylko tyle masz nam do powiedzenia?
-Tak to wszystko. Mogę już iść ?
-Idź a my z ojcem omówimy kwestie twojego szlabanu.
-Co takiego?!
-Chyba nie sądziłaś że puścimy ci to płazem? Idź już lepiej.
Jagoda pokiwała głową i poszła do swojego pokoju starając się opanować. Zastanowiła się co by było jakby powiedziała rodzicom prawdę. Jak by zareagowali?
"Ej no i jak?"-spytał nagle Marcin.
"Będę miała szlaban."
"Eee...to nie tak źle. Wiesz co się u mnie działo?"
"No opowiadaj."
"Więc tak. Jak tylko matka weszła to rzuciła się na mnie ze szlochem krzycząc "Ło boże Marcin jak ja się o ciebie martwiłam! Gdzieś ty był?!" Potem ojciec jak się nie wydrze "Marcin!! Gadaj gdzie byłeś??!!!!" No i zgodnie z naszą wersją powiedziałem im że byliśmy na mieście. No a teraz mnie uziemili na miesiąc i zastanawiają się nad wypisaniem mnie ze szkoły i żeby oni mnie uczyli."
"Dobra zostawiam to bez komentarza. Udało ci się może skontaktować z Weroniką?"
"Nie. Ciągle jest niedostępna."
"Ciekawe co robi."-nagle Jagoda usłyszała ciche chrząknięcie.
"Ja też muszę się wyłączyć. Pa Marcin."
"Do usłyszenia."
-Odebrałem twoje wezwanie więc jestem.
-To dobrze bo musimy poważnie porozmawiać.
**************
-No cóż nie sądziłem że przeżyłaś.
- A jednak. Swoją drogą nie widzieliśmy się jakieś 800 lat. Co u ciebie Pitch.
- Po za tym, że znów mam na głowie Strażników Marzeń to nic ciekawego.
- No właśnie. Bardzo chętnie znów ci pomogę ich zniszczyć.
- Rozumiem, że tylko po to by się na nich zemścić?
- Oczywiście.

Rozdział 7 Nowe moce



ZAPRASZAM DO CZYTANIA!
Jack pomógł Marcinowi i Jagodzie wlecieć na dach. Gdy już zostali tylko we dwoje dziewczyna zwróciła się do Księżyca:
-Jak teraz ma wyglądać nasze życie? Co mamy robić?! Jak umrzeć?
Nagle białe światło zwróciło się w ich stronę i na podłodze pojawiły się jakieś napisy. "Wasze życie będzie wyglądać tak jak zwykle. Oprócz tego będziecie pomagać innym Strażnikom. Umrzecie dopiero po skończeniu 16 lat. Nie ma potrzeby aby stało się to szybciej. Zastanawiacie się także pewnie jak wyglądają wasze moce prawda?" Pokiwali głową czekają na odpowiedź. "Po za telepatią posiadacie także moc tworzenia, rozmawiania ze zwierzętami oraz  latania. Na razie to wszystko. Jeśli będziecie potrzebować mojej pomocy jestem do waszej dyspozycji."
-Uff... Czyli nie musimy umierać.
-Jeszcze Marcin jeszcze.
-No tak ale zobacz jakie mamy zajefajne moce!! Już wiem jak je wykorzystam.
-Pewnie masz już jakiś kreatywny pomysł.
-No chyba że tak. Dobra chodź bo pewnie już się o nas martwią. No i trzeba odrobić lekcje na jutro.
-Łee...chyba jednak wolałabym umrzeć.
-Nie jęcz tak tylko się rusz.
******************************
-North!
-Tak? A to wy. I co powiedział Księżyc?
Jagoda i Marcin opowiedzieli mu wszystko.
-To dobrze że wiemy co potraficie. Łatwiej będzie nam ustalić kto będzie was trenował. Tylko martwi mnie jak poradzicie sobie z obowiązkami Strażników i szkołą.
No cóż to nie moja decyzja. A teraz lepiej wracajcie do domów. Rozumiem że sami sobie poradzicie?
-Tak. Nie martw się. Do jutra.
-Do zobaczenia Mikusiu.
-Bez takich zdrobnień dobrze Jagoda? A więc do zobaczenia.
*****************************
-AAAAA...
-Marcin! Już trzeci raz cię muszę ratować! Weź się ogarnij i leć prosto bo następnym razem już cię nie złapie!
-Dobra spróbuje.
-O widzisz już lepiej.
-Tak. Ej dolecieliśmy. Boże 3 w nocy a ja lekcje będę odrabiać.
-To chyba dobrze.
-Nic dziwnego że tak uważasz. Przecież jesteś nienormalna.
-Ach jaki ty naiwny. Lepiej idź pisać to wypracowanie z polaka a ja lecę. Do jutra.
-Pa...
*****************************
Następnego dnia rano w szkole:
Marcin raz po raz ziewając  kończy pisać wypracowanie z polskiego. Jagoda w tym czasie rysuję portrety Marcina Weroniki i swój. W pewnym momencie podbiega do nich ich przyjaciółka zasypując ich lawiną pytań.
-I jak? Co powiedział wam Księżyc?
-Po kolei. Najpierw jest dobrze. Dalej Księżyc powiedział że mamy żyć jak zwykle tylko jeszcze pomagać Strażnikom. Umrzemy po szesnastce. Na koniec oznajmił  także że oprócz telepatii mamy także moc tworzenia różnych rzeczy, rozmawiania ze zwierzętami i  latania i pa. A tak na marginesie to ty też posiadasz te moce. Jeszcze jakieś pytania?
-N-nie. Wow. Normalnie mega.
-A no i ja się jeszcze nie wyspałem.
***************************
-Co takiego?!! Mają nowych sojuszników? Przeklęty Księżyc.
Mrok miotał się po jaskini. Z tego co mówili jego zwiadowcy do Strażników dołączyć miały jakieś dzieci które prawdopodobnie miały zastąpić  Dream'ów.
-Świetnie. Teraz mam przechlapane.
W pewnej chwili poczuł że nie jest sam.
-Kto to?
-Ty jesteś Pitch Black? -odezwał się nie znany mu głos.
-Tak, to ja. Kim jesteś i czego chcesz.
-Mam sprawę dotyczącą Strażników.

Rozdział 6 Opowieść Northa



ZAPRASZAM DO CZYTANIA!!

 ....stali strażnicy w pełnym składzie.
I do tego mieli sanie. Jagoda, Marcin i Weronika stali jak wryci z wybałuszonymi oczami dopóki Jack nie rozsmarował śniegu na twarzy Jagody. Ona oczywiście zaraz się oburzyła.
-Co ty wyprawiasz, człowieku!
-Uspokój się. Nie przy ludziach.
-Jak nie przy ludziach co Marcin?! - Jagoda już miała wygłosić przemowę o tym co należy a czego nie wolno robić publicznie kiedy przerwał  jej  Zając.
-Ej a może byście z nami polecieli, a nie się kłócili, co?
-Ok kangurze jeden już jestem spokojna.
-Co takiego?! Jaki kangurze?! Jack zabiję cie!!
-Czas, czas, czas! Ja jeszcze mam umówioną wizytę u kosmetyczki więc załatwmy to szybko.
............................................................
Po przybyciu na miejsce Jagoda i Marcin musieli podjąć decyzje.
-Ok zgadzamy się. Ale nawet nie wiemy jak działają nasze moce ani jakie tak naprawdę jest nasze zadanie.
-Spokojnie. Tym się nie martwcie. Wraz z piaskiem zastanowimy się kto będzie was uczył.
-A czyli ja nie jestem wam  potrzebna ?-zapytała Weronika.
-Nic ci nie powiedzieli ?-zdziwił się zając.
Weronika pokręciła tylko przecząco głową.
-No eeee... tego... chcieliśmy jej powiedzieć ale... -zaczęli się tłumaczyć jednak niespodziewanie przerwał im North.
-To ty jesteś ogniwem. Tą która ich oboje scala.
-Nie powiedzieliście nam wszystkiego, prawda?
-Ech... Nie Jagodo. Razem z piaskiem dochowujemy pewnej tajemnicy.
-North ale jak to?
-Wybacz Toothiano ale to bardzo poważna sprawa i nie mogliśmy wam powiedzieć.
-A teraz możecie?-spytał już zły Zając
"Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi" pomyślała Jagoda.
-Myślę że teraz już możemy. Ale to dłuuuga historia.
-Mamy czas.
-Eee... wydaje mi się czy mówiłaś coś o kosmetyczce.
-Och... Siedź cicho Marcin. No słuchamy North.
-Ech... Wszystko zaczęło się jakieś 1000 lat temu. Wtedy było tylko 2 strażników. I nie,  nie byliśmy to Piasek i ja. To byli Strażnicy Marzeń. Catherine i Marc Dream. Raz do roku spełniali najskrytsze marzenia dzieci. W tamtych czasach nie było nawet Mroka. Po jakiś 100 latach dołączyłem ja i piasek. No i niestety pojawił się książę ciemności. Nasza pierwsza walka skończyła się jego porażką. Jednak na tym się nie skończyło. W dzień marzeń Mrok ich zaatakował. Choć to może wydawać się zaskakujące nie przeżyli tego, gdyż miał on spesinteritum. To bardzo specyficzny eliksir. Można go uwarzyć tylko raz na tysiąc lat. Może on zabić każdego. Nawet nieśmiertelnych.
Panowała cisza. Każdy był pogrążony we własnych myślach. Tylko Jagoda Marcin i Weronika zastanawiali się jaki to może mieć z nimi związek.
-Po ich śmierci kompletnie się załamaliśmy. Wtedy Księżyc wygłosił przepowiednie.
"Gdy Mrok powróci dwójka zwykłych dzieci stanie się Strażnikami i pokonają go. Lecz przyjaciel ich pomagać będzie im albowiem to on jest ogniwem trzymającym ich przy życiu i dodającym im mocy. Gdy tak się stanie Strażnicy Marzeń znów odżyją i będą przynosić nadzieję" Po tym zamilkł na wieki.
-Ale North! Przecież Księżyc powiedział tylko część tej przepowiedni!
-Rzeczywiście ale zrobił to po to abyście dowiedzieli się tego od nas.
-Acha, super. To można wiedzieć czemu dowiadujemy się tego dopiero po jakiś 500 latach?!-zapytał ze złością zając.
-Bo czekaliśmy na odpowiedni moment...
-I według ciebie dopiero teraz nadszedł, tak?!
-Ej chłopcy nie kłóćcie się. To do niczego nie prowadzi. Po co to roztrząsać? Ważne jest to co tu i teraz. Powinniśmy się lepiej zastanowić co z Jagodą, Marcinem i Weroniką.
-Właśnie! Jak my teraz mamy niby żyć?!-spytała nieźle już rozeźlona  tą sytuacją Jagoda.
-Ty i Marcin będziecie musieli umrzeć a...
-CO!!!-krzyknęła cała trójka.
-...a Weronika jako, wasza pomocniczka, zostanie w świecie żywych lecz zawsze będzie służyła wam pomocną dłonią. A teraz idźcie może porozmawiać z Księżycem jak ma wyglądać wasz dalszy los. Ciebie Weroniko Zając zabierze już do domu