Wita, witam
i zapraszam na nowy rozdział. Mam do was tylko jedną sprawę. Zaczęłam pisać
kolejną historie tym razem o Wielkiej Czwórce (zna ktoś?) i zastanawiałam
się czy założyć bloga o niej. Co o tym myślicie? :p A teraz nie przedłużając:
ZAPRASZAM DO CZYTANIA!
-Czemu,
czemu my się zgodziliśmy?!
-Jagoda,
skup się.
-Ale ja już
nie mogę.-powiedziała kompletnie wykończona dziewczyna. Miała serdecznie dość.
Ustalili że przez pierwszy tydzień będą trenować oddzielnie po 3 godziny aby
spróbować oswoić się z tą sytuacją. Plan Jagody przedstawiał się tak:
Poniedziałek:
Wróżka Zębuszka(rozmawianie ze zwierzętami)
Wtorek:
Piaskowy Ludek(telepatia)
Środa:
Wolne(wolne)
Czwartek:
Zając Wielkanocny(tworzenie)
Piątek: Jack
Mróz(latanie)
Warto dodać
że w szkole mieli mnóstwo sprawdzianów i prac domowych. A na dodatek Jagodę
martwiło dziwne zachowanie Weroniki. Od tygodnia nie umówiła się z żadnym
chłopakiem co w jej przypadku było bardzo niepokojącym faktem. Nagle zegar
wybił godzinę 18.
-Dobra, na
dziś koniec. Mam tylko do ciebie jeszcze jedną sprawę.
-Czego
?!-krzyknęła wykończona.
-Jakie są
ulubione kwiaty Weroniki?
Tym pytaniem
kompletnie zbił ją z tropu jednak odpowiedziała zgodnie z prawdą.
-Tulipany.
Najlepiej różowe.
-Dzięki. No
to do zobaczenia.
-Cześć.
*******************
-Mamo, tato
wróciłam!
-Ooo...Jagoda.
No nareszcie. Siadaj. Musimy porozmawiać.
Dziewczyna
zajęła miejsce w fotelu trochę zaniepokojona. Ten ton nie wróżył niczego
dobrego. Pierwszy odezwał się jej ojciec.
-A teraz
może zechciałabyś nas poinformować gdzie byłaś przez ostatnie 3 godziny?
Jagoda
zaklęła w myślach. Od początku ten pomysł z ukrywaniem się przed ich rodzicami
nie przypadł jej do gustu. Przynajmniej wersja wymyślona przez Marcina. Zawsze
wiedziała że nie posiada mózgu. No cóż trza będzie wszystko wyjaśnić.
-U Marcina z
Weroniką. Odrabialiśmy lekcje.
-Tak? To
możesz nam wytłumaczyć dlaczegóż to jego mama powiedziała że spotykacie się u
Weroniki, a z kolei jej rodzice oznajmili, że przebywacie u nas w domu.
"Marcin.
Jeśli mnie słyszysz to wiedz że twój żywot dobiega końca."
"Eee...ale
wiesz że jesteśmy nieśmiertelni?"
"Cicho.
Przerywasz moją wizje twojej śmierci."
"Ej. Co
mamy robić ?! Przecież jak czegoś nie wymyślimy to zostaniemy uziemieni do
końca świata!"
"Weronika
uspokój się. Powiemy że spotykaliśmy się na mieście i tyle."
"Dobra
spróbujmy."
-Po szkole
spotykaliśmy się na mieście.
-I tylko
tyle masz nam do powiedzenia?
-Tak to
wszystko. Mogę już iść ?
-Idź a my z
ojcem omówimy kwestie twojego szlabanu.
-Co
takiego?!
-Chyba nie
sądziłaś że puścimy ci to płazem? Idź już lepiej.
Jagoda
pokiwała głową i poszła do swojego pokoju starając się opanować. Zastanowiła się
co by było jakby powiedziała rodzicom prawdę. Jak by zareagowali?
"Ej no
i jak?"-spytał nagle Marcin.
"Będę
miała szlaban."
"Eee...to
nie tak źle. Wiesz co się u mnie działo?"
"No
opowiadaj."
"Więc
tak. Jak tylko matka weszła to rzuciła się na mnie ze szlochem krzycząc
"Ło boże Marcin jak ja się o ciebie martwiłam! Gdzieś ty był?!" Potem
ojciec jak się nie wydrze "Marcin!! Gadaj gdzie byłeś??!!!!" No i
zgodnie z naszą wersją powiedziałem im że byliśmy na mieście. No a teraz mnie
uziemili na miesiąc i zastanawiają się nad wypisaniem mnie ze szkoły i żeby oni
mnie uczyli."
"Dobra
zostawiam to bez komentarza. Udało ci się może skontaktować z Weroniką?"
"Nie.
Ciągle jest niedostępna."
"Ciekawe
co robi."-nagle Jagoda usłyszała ciche chrząknięcie.
"Ja też
muszę się wyłączyć. Pa Marcin."
"Do
usłyszenia."
-Odebrałem
twoje wezwanie więc jestem.
-To dobrze
bo musimy poważnie porozmawiać.
**************
-No cóż nie
sądziłem że przeżyłaś.
- A jednak.
Swoją drogą nie widzieliśmy się jakieś 800 lat. Co u ciebie Pitch.
- Po za tym,
że znów mam na głowie Strażników Marzeń to nic ciekawego.
- No
właśnie. Bardzo chętnie znów ci pomogę ich zniszczyć.
- Rozumiem,
że tylko po to by się na nich zemścić?
-
Oczywiście.