ZAPRASZAM DO
CZYTANIA!!
....stali
strażnicy w pełnym składzie.
I do tego
mieli sanie. Jagoda, Marcin i Weronika stali jak wryci z wybałuszonymi oczami
dopóki Jack nie rozsmarował śniegu na twarzy Jagody. Ona oczywiście zaraz się
oburzyła.
-Co ty
wyprawiasz, człowieku!
-Uspokój
się. Nie przy ludziach.
-Jak nie
przy ludziach co Marcin?! - Jagoda już miała wygłosić przemowę o tym co należy
a czego nie wolno robić publicznie kiedy przerwał jej Zając.
-Ej a może
byście z nami polecieli, a nie się kłócili, co?
-Ok kangurze
jeden już jestem spokojna.
-Co
takiego?! Jaki kangurze?! Jack zabiję cie!!
-Czas, czas,
czas! Ja jeszcze mam umówioną wizytę u kosmetyczki więc załatwmy to szybko.
............................................................
Po przybyciu
na miejsce Jagoda i Marcin musieli podjąć decyzje.
-Ok zgadzamy
się. Ale nawet nie wiemy jak działają nasze moce ani jakie tak naprawdę jest
nasze zadanie.
-Spokojnie.
Tym się nie martwcie. Wraz z piaskiem zastanowimy się kto będzie was uczył.
-A czyli ja
nie jestem wam potrzebna ?-zapytała Weronika.
-Nic ci nie
powiedzieli ?-zdziwił się zając.
Weronika
pokręciła tylko przecząco głową.
-No eeee...
tego... chcieliśmy jej powiedzieć ale... -zaczęli się tłumaczyć jednak
niespodziewanie przerwał im North.
-To ty
jesteś ogniwem. Tą która ich oboje scala.
-Nie
powiedzieliście nam wszystkiego, prawda?
-Ech... Nie
Jagodo. Razem z piaskiem dochowujemy pewnej tajemnicy.
-North ale
jak to?
-Wybacz
Toothiano ale to bardzo poważna sprawa i nie mogliśmy wam powiedzieć.
-A teraz
możecie?-spytał już zły Zając
"Tyle
pytań, a tak mało odpowiedzi" pomyślała Jagoda.
-Myślę że
teraz już możemy. Ale to dłuuuga historia.
-Mamy czas.
-Eee...
wydaje mi się czy mówiłaś coś o kosmetyczce.
-Och...
Siedź cicho Marcin. No słuchamy North.
-Ech...
Wszystko zaczęło się jakieś 1000 lat temu. Wtedy było tylko 2 strażników. I
nie, nie byliśmy to Piasek i ja. To byli Strażnicy Marzeń. Catherine i
Marc Dream. Raz do roku spełniali najskrytsze marzenia dzieci. W tamtych
czasach nie było nawet Mroka. Po jakiś 100 latach dołączyłem ja i piasek. No i
niestety pojawił się książę ciemności. Nasza pierwsza walka skończyła się jego
porażką. Jednak na tym się nie skończyło. W dzień marzeń Mrok ich zaatakował.
Choć to może wydawać się zaskakujące nie przeżyli tego, gdyż miał on spesinteritum. To bardzo
specyficzny eliksir. Można go uwarzyć tylko raz na tysiąc lat. Może on zabić
każdego. Nawet nieśmiertelnych.
Panowała
cisza. Każdy był pogrążony we własnych myślach. Tylko Jagoda Marcin i Weronika
zastanawiali się jaki to może mieć z nimi związek.
-Po ich
śmierci kompletnie się załamaliśmy. Wtedy Księżyc wygłosił przepowiednie.
"Gdy Mrok
powróci dwójka zwykłych dzieci stanie się Strażnikami i pokonają go. Lecz
przyjaciel ich pomagać będzie im albowiem to on jest ogniwem trzymającym ich
przy życiu i dodającym im mocy. Gdy tak się stanie Strażnicy Marzeń znów odżyją
i będą przynosić nadzieję" Po tym zamilkł na wieki.
-Ale North!
Przecież Księżyc powiedział tylko część tej przepowiedni!
-Rzeczywiście
ale zrobił to po to abyście dowiedzieli się tego od nas.
-Acha,
super. To można wiedzieć czemu dowiadujemy się tego dopiero po jakiś 500 latach?!-zapytał
ze złością zając.
-Bo
czekaliśmy na odpowiedni moment...
-I według
ciebie dopiero teraz nadszedł, tak?!
-Ej chłopcy
nie kłóćcie się. To do niczego nie prowadzi. Po co to roztrząsać? Ważne jest to
co tu i teraz. Powinniśmy się lepiej zastanowić co z Jagodą, Marcinem i
Weroniką.
-Właśnie!
Jak my teraz mamy niby żyć?!-spytała nieźle już rozeźlona tą sytuacją
Jagoda.
-Ty i Marcin
będziecie musieli umrzeć a...
-CO!!!-krzyknęła
cała trójka.
-...a
Weronika jako, wasza pomocniczka, zostanie w świecie żywych lecz zawsze będzie
służyła wam pomocną dłonią. A teraz idźcie może porozmawiać z Księżycem jak ma
wyglądać wasz dalszy los. Ciebie Weroniko Zając zabierze już do domu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz